To co tutaj się dzieje, przekracza wyobrażenia. Komentarze pod artykułem o przyczynach wypadku autobusu (kierowca słyszał głosy) na lokalnym portalu Elka.pl nie pozostawiają złudzeń: mieszkańcy miasta mają sporo do powiedzenia, a jeszcze więcej do zażartowania z aktualnych absurdów. I cóż, w sumie, kto by się dziwił? Skala irracjonalności nie przestaje zaskakiwać, szczególnie gdy w grę wchodzą narkotyki, religia i, oczywiście, siły wyższe.
„Co za bezgraniczny de...l” – krótko i na temat zaczyna Edi, rzucając komentarz wprost jak cios pod żebra. Tego rodzaju celne uwagi są esencją górowskiego stylu wypowiedzi. Czy można być bardziej szczerym? Wątpliwe. W mieście, gdzie każdy wie więcej niż chciałby, „bezgraniczna głupota” jest widocznie na porządku dziennym.
Kolejne komentarze wprowadzają nieco głębszy ton. „Dziś wielu ludzi ciągnie życie nad swoje siły, wspomagając się czym popadnie” – zauważa melancholijnie użytkownik „Hmm”, który z filozoficznym westchnieniem przygląda się rzeczywistości. Oto bowiem świat, gdzie jedni dostają więcej „bez trudu”, inni „zarzynają się na nic” – klasyczna walka o to, by nie zostać w tyle. Czy to nie brzmi jak lokalny sport w Górze?
A teraz hit: „Kolejny dowód na to, że wiara i religia szkodzi na głowę” – pisze z przekąsem Eugenia. Cóż, trudno z nią dyskutować, skoro ostatnie wydarzenia w mieście wyraźnie sugerują, że „siła wyższa” ma całkiem sporo na sumieniu. Nie obyło się bez śmiechu w komentarzach nawiązujących do irracjonalnych tłumaczeń jednego z bohaterów afery. Czyżby religijne objawienie albo cudowny wpływ „boskich prochów”?
„Zastanawiam się, czy ziemski sąd może oceniać zachowanie osoby, którą kierowała siła wyższa?” – pyta z refleksją użytkownik „Ciekawe”, sugerując, że sprawiedliwość na ziemi jest chyba nieco zbyt przyziemna dla tak kosmicznych przypadków. Zresztą, niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto w Górze nie był choć raz świadkiem działania sił nadprzyrodzonych – choćby po spożyciu nie do końca legalnych substancji.
A co z oceną poczytalności? Komentator „?” stawia retoryczne pytanie: „Poczytalny to on nie był i to go uratuje przed tą srogą karą?!” Ach, klasyczna zagrywka: jak popełnić przestępstwo i wymigać się od odpowiedzialności, twierdząc, że mózg przestał działać. Oczywiście, w tle cały czas unosi się widmo „kasty”, a komentarz o „synu prokuratorów z Poznania” skutecznie przypomina, że układy są niezniszczalne. I, cóż, w Górze działa to równie sprawnie, co w Poznaniu.
„Kierowca autobusu wiozący dzieci ćpunem – niebywałe i przerażające” – zauważa zszokowany „wow”. No cóż, przerażające, ale w pewnym sensie już codzienne w miasteczku, gdzie, jak pisze „Narkotykowy raj”, zawodowi kierowcy na dragach to już norma. Nikt tego nie kontroluje, nikt nie zatrzymuje – ale wszyscy o tym wiedzą. Może pora na obowiązkowe testy dla kierowców? Albo dla wszystkich mieszkańców Gory, na wypadek gdyby siła wyższa zaczęła działać i na nich?
Nie mogło zabraknąć również gorzkich żartów na temat odpowiedzialności właściciela firmy przewozowej: „Czy właściciel autobusów nie domyślał się? Troszkę właściciel też powinien odpowiadać” – pisze „Wąsosz”. Cóż, odpowiedzialność w Górze to temat nieco egzotyczny. Skoro wszyscy są winni, to czy ktokolwiek jest?
Ironia, sarkazm i szczypta paranoi to esencja komentarzy pod artykułem, co tworzy z Góry swoisty „trójkąt bermudzki Polski”. Jak to inaczej wytłumaczyć? Narkotyki, religia, poczytalność i jej brak, udawany zamach terrorystyczny – wszystko zmiksowane w jedną, surrealistyczną narrację. Co tu się dzieje? Może to tylko siła wyższa... albo zwykła ludzka głupota.
Komentarze
Prześlij komentarz