Przejdź do głównej zawartości

7 grzechów głównych Ireny K. - cz. 1

Kiedy burmistrz Góry Irena Krzyszkiewicz ogłosiła remont elewacji Urzędu Miasta i Gminy, wydawało się, że szykuje się epokowa inwestycja. Nowy kolor? Cappuccino z białymi boniami – klasyka z nutką dekadenckiego smaku. Granitowe chodniki? Oczywiście, bo co to za urząd bez odrobiny luksusu pod stopami. Aż chciałoby się westchnąć z podziwem: „Góra zmienia się na lepsze!”. No właśnie… chciałoby się.



Od frontu: espresso i blask

Z frontu budynek wygląda jak cukiernicza wizytówka. Skute tynki, nowe farby, błyszczące kratki w oknach, rynny, opierzenia – wszystko zgodnie z wytycznymi konserwatora. Tylko klaskanie brakuje, by przy okazji można było wyrecytować, że „zabytek” odżywa. Nawet ulica Mickiewicza dostała nową nawierzchnię, bo przecież cappuccino najlepiej smakuje w odpowiedniej oprawie.

Od boku: też się świeci

Boczna elewacja? Również odrestaurowana. Bo jakże to, żeby ktoś od strony sąsiedniego Opusa nie zobaczył tej renowacyjnej rewolucji. Kolor współgrający, brama wjazdowa odnowiona, chodniczki równiutkie – cud, miód, a raczej mleczna pianka.

Od tyłu: prawda bez pudru

Ale wystarczy obejść budynek od tyłu, by cała ta cappuccinowa wizja zamieniła się w lury zimnej rzeczywistości. Okazuje się, że na tył elewacji zabrakło nie tylko cappuccino, ale i całego planu remontowego. Stare tynki, odpadające farby, szarość i smutek. Bo przecież kto normalny zagląda urzędowi w plecy, prawda? Ważne, żeby z przodu się świeciło – to widzą mieszkańcy, petenci i goście.

Pudrowanie na pokaz

Cała ta „inwestycja” przypomina robienie makijażu na wielkie wyjście: twarz wymalowana jak z okładki Vogue’a, ale ręce schowane w kieszeniach, bo lakier odprysł na dwóch palcach. Wszystko po to, by było widać, że jest „ładnie” – pod warunkiem, że patrzysz z odpowiedniej perspektywy.

Gorzka nauczka

Kto wie, może taka wizja urzędowania była idealną metaforą dla lokalnej polityki? Z przodu wszystko cappuccino, z tyłu – stary, obdrapany kredens. Czas pokazał, że w tej dekoracyjnej kawiarni mieszkańcom Góry naprawdę nie smakuje podawana kawa czego dali wyraz w kwietniowych wyborach. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gdzie ratunek, tam strach: Mieszkańcy Góry mówią dość!

W odpowiedzi na liczne reakcje naszych czytelników po pierwszej publikacji dotyczącej skandalicznych zachowań lekarza pogotowia ( artykuł po kliknięciu tutaj ), postanowiliśmy kontynuować temat. Głos mieszkańców Góry ukazuje przerażający obraz systematycznych zaniedbań, braku empatii i nieodpowiedzialnego podejścia tego lekarza, który wielokrotnie narażał pacjentów na poważne konsekwencje zdrowotne. "Po ch** tu przyjechałem?" – relacje strażaka Jedna z najbardziej szokujących relacji pochodzi od strażaka, który uczestniczył w interwencji przy wypadku busa. Kierowca prawdopodobnie zasnął za kierownicą, wjeżdżając do głębokiego rowu. Poszkodowany, ważący około 150 kg, był splątany i miał problem z logicznymi odpowiedziami. Gdy na miejsce przyjechała karetka, lekarz wszedł i zapytał pacjenta, co się stało. Gdy ten odpowiedział, że nie wie, lekarz wykrzyknął:  "To po ch*j ja tu przyjechałem?!"  Strażacy byli w szoku, gdy usłyszeli takie słowa od osoby, która powinna być...

„Lekarz” na wyjeździe, czyli gdy ratunek staje się farsą

Kiedyś mówiono, że karetka pogotowia to ostateczna deska ratunku. W przypadku pewnego „doktora” z Góry, wielu mieszkańców uważa, że jest to deska, która tonie razem z pacjentami. Mowa o lekarzu, który, jak wynika z licznych skarg przekazywanych sobie w dyskusjach przy świątecznym stole, zamiast ratować, bagatelizuje życie i zdrowie ludzi, a czasem wręcz kpi z pacjentów. „Dokładnie przez tego lekarza moja mama zmarła”  – pisze na jednym z lokalnych forów Barbara Izdebska. To tylko jedna z wielu historii, które ukazują, że pan doktor ma nie tylko problem z empatią, ale także z elementarnymi standardami etyki lekarskiej. Edyta PB, kolejna mieszkanka Góry, w gorzkich słowach opisuje swoje doświadczenie: „Nie umie podjąć diagnozy, a przy tym obraża pacjentów i rodzinę. Mojej mamie zaproponował przeszczep serca od konia. Kompletny brak etyki lekarskiej. Piszcie ludzie skargi, może wspólnymi siłami coś zdziałamy.” Trudno nie odnieść wrażenia, że opisywany lekarz traktuje swoje obowiązki b...

Informatorzy: podejrzany to ...

Pojawiają się nowe informacje w sprawie sobotniego (14 czerwca) zabójstwa 50-letniego mężczyzny, do którego doszło na ul. Poznańskiej w Górze. Jak ustalił portal DGR24, osobą podejrzewaną o dokonanie ataku jest 33-letni Piotr B. — tak twierdzą niezależni informatorzy, znający kulisy sprawy. Przypomnijmy — do tragedii doszło podczas spotkania towarzyskiego. Według ustaleń policji i prokuratury, między dwoma mężczyznami doszło do ostrej wymiany zdań, po czym 33-latek ugodził 50-latka ostrym narzędziem. Cios okazał się śmiertelny, mimo szybkiej reakcji służb ratunkowych. Sprawca został zatrzymany przez funkcjonariuszy, był pijany — ma zostać przesłuchany po wytrzeźwieniu. Choć policja i prokuratura oficjalnie nie podają jeszcze danych podejrzanego, wiele wskazuje na to, że chodzi o znanego lokalnie Piotra B. – jego nazwisko przewija się wśród świadków i mieszkańców osiedla, gdzie doszło do tragedii. Na ten moment na oficjalnych stronach policji oraz Prokuratury Rejonowej w Głogowie brak s...