W malowniczym powiecie górowskim, polityka zawsze dostarczała widzom emocji godnych serialowego „Rancza”. Jednak kulminacyjny odcinek tej telenoweli przypadł na 2019 rok, kiedy to burmistrz Irena Krzyszkiewicz i nowo wybrany starosta Kazimierz Bogucki odegrali swoje role w prawdziwym dramacie samorządowym. Powiedzieć, że było gorąco, to jak stwierdzić, że wulkan czasem lekko dymi.
Sprzedaż szpitala, czyli jak zgubić 35 tysięcy mieszkańców
Szpital w Górze, dawniej chluba regionu, przeszedł drogę od perły systemu opieki zdrowotnej do ruin. Materiał dziennikarski Anity Gargas wywołał polityczne trzęsienie ziemi – „Majątek publiczny o wartości ponad 9 milionów złotych oddano w ręce grupy przestępczej!” – grzmiały nagłówki. A mieszkańcy? Pozostało im pakować walizki, bo do dziś muszą się tułać po okolicznych szpitalach.
Starosta Kazimierz Bogucki, choć sam szpitala nie sprzedał, znalazł się w centrum oskarżeń. Cóż, w powiecie górowskim winę przypisuje się temu, kto akurat siedzi na najbardziej widocznym krześle. A przecież to nie jego podpis widniał na akcie notarialnym tylko Piotra Wołowicza, który - o zgróz! - nadal pracuje w starostwie. Mimo wszystko, starosta, niczym Don Kichot, próbował walczyć z wiatrakami przeszłości, zapowiadając choćby ambulatorium. Bogucki chciał także uruchomić w Górze RTG, ale odwołano go ze stanowiska głosami ludzi z obozu Ireny Krzyszkiewicz. Patrząc na to z perspektywy czasu wydaje się, że mogło chodzić o nadchodzące wybory samorządowe, w których emerytowana nauczycielka z ogólniaka obiecywała ... RTG, które mogło powstać wcześniej. Dramat.
„Nie od obwodnicy zaczynaj”
Burmistrz Krzyszkiewicz, która od lat obiecywała mieszkańcom budowę obwodnicy, zdawała się znaleźć idealnego kozła ofiarnego. „Jeśli starosta załatwi pozwolenie na budowę, to powiem, że był to dobry wybór” – stwierdziła na sesji rady miasta, czym wywołała falę krytyki. Kazimierz Bogucki ripostował elegancko: „Budowa obwodnicy nie jest zadaniem powiatu. Proszę nie manipulować opinią publiczną.” To jak obwinianie meteorologa za deszcz – absurdalne, ale widowiskowe.
Radny Rogala i pytania z gatunku kabaretowych
Do galerii osobliwości należy dorzucić radnego Andrzeja Rogalę, który zadał pytanie, jak z taniej komedii: „Czy to prawda, że pobiera pan emeryturę oprócz wynagrodzenia starosty?” Starosta, zmęczony absurdami, odpowiedział celnie: „Takie pytanie to jak stwierdzenie złodzieja, że wszyscy kradną.” Publiczność zapewne pękała ze śmiechu, ale Rogala wydawał się niewzruszony.
Morał z dolnośląskiego „Rancza”
Góra uczy nas, że polityka to teatr – czasem komedia, czasem tragedia, ale zawsze widowisko. A wnioski? Stabilizacja w polityce samorządowej przychodzi wtedy, gdy aktorzy zaczynają współpracować dla wspólnego dobra. A może po prostu wtedy, gdy widzowie zmęczeni dramatem zmieniają obsadę. I tak się stało w minionych wyborach 2024 roku. Podziękowano Irenie Krzyszkiewicz. Przegrała w 12 z 13 okręgów wyborczych. Porażka 100-lecia. Zabrakło też miejsca dla dociekliwego inaczej Andrzeja Rogali. I jakoś nikt nie płacze.
Historia zaś pokazała, że odwołanie Kazimierza Boguckiego z funkcji starosty w minionej kadencji było wynikiem politycznego strachu, bo w nowych wyborach został on znów powołany na to stanowisko. Jak nieoficjalnie mówi wielu pracowników Starostwa Powiatowego - w mury urzędu wrócił znów szacunek, uczciwość, a i przypadkiem skończyły się intrygi. "Tak trzymać!" - rzekłaby pewna emerytka z Czerniny.

Komentarze
Prześlij komentarz