Na początku lat 90., jeszcze pod wpływem postkomunistycznej euforii, liczba ślubów trzymała się na solidnym poziomie, jakby mieszkańcy mówili sobie: „Nowa Polska? Nowy małżonek!”. Ale w latach 2000., gdy zmęczenie transformacją zaczęło doskwierać, ludzie wyraźnie stwierdzili: „Po co nam te weselne wydatki?”. Najgorszy kryzys przyszedł w 2004 roku – wtedy zawarto tylko 172 małżeństwa. Plotka głosi, że był to wynik masowego wyjazdu kawalerów i panien na Wyspy Brytyjskie, gdzie zamiast ślubów w kościołach woleli rejestrować się w tamtejszych urzędach pracy.
Prawdziwe apogeum romantyzmu przyszło jednak w latach 2007–2008. Aż 269 par powiedziało sobie „tak”. Co wtedy się wydarzyło? Może to efekt zbliżającego się końca świata zapowiadanego przez Majów? Może po prostu była to moda na huczne wesela z disco polo w tle?
Niestety, po 2008 roku wszystko zaczęło się psuć. Można by sądzić, że to światowy kryzys gospodarczy wpłynął na romantyczne decyzje mieszkańców, ale bardziej prawdopodobne wydaje się to, że mieszkańcy zaczęli szukać szczęścia na Tinderze, gdzie „związek” nie wymaga takiej ilości papierologii.
Rok 2022 przyniósł największy dramat – jedynie 106 ślubów! Gdybyśmy mieli zorganizować konkurs na najbardziej „niematrimonialny” rok w historii powiatu, 2022 zwyciężyłby bezapelacyjnie. Niektórzy mówią, że pandemia zabiła nie tylko gospodarkę, ale i romantyzm. Inni twierdzą, że ludzie po prostu wolą inwestować w koty i PlayStation niż w obrączki i suknię ślubną.
Jedno jest pewne – powiat górowski potrzebuje miłosnej rewolucji. Może specjalny program rządowy „500+ na wesele”? A może promocje na torty weselne w lokalnych cukierniach? Cokolwiek by to było, warto działać, bo inaczej za kilka lat w powiecie górowskim zostaną jedynie ci, którzy o miłości słyszeli tylko w starych piosenkach Maryli Rodowicz.
Komentarze
Prześlij komentarz