Równo rok temu w Górze przy ulicy Dworcowej rozegrał się dramat, który wstrząsnął całą lokalną społecznością. Nie, nie chodzi o premierę nowego filmu Patryka Vegi w kinie (przynoszącym straty - o tym niedługo), ale o pożar supermarketu, który z jakiegoś powodu zapragnął doświadczyć transformacji w grill-bar. Niestety, ognista przemiana przerosła możliwości lokalnej infrastruktury wodociągowej.
W trakcie akcji gaśniczej okazało się, że hydranty – te niby zawsze gotowe do boju źródełka – miały dzień wolny. Woda, która powinna tryskać z radością na widok strażaków, postanowiła zagrać w chowanego. „Ale przecież hydranty są sprawne!” – tłumaczyła w RMF FM była już burmistrz Góry Irena Krzyszkiewicz. Cóż...
Strażacy musieli więc improwizować. Podobno zastanawiali się przez chwilę, czy nie pobrać wody z butelek w supermarkecie, ale niestety – sklep, a właściwie jego zawartość, już zdążył się przyrumienić. To były jedne z najbardziej dramatycznych chwil dla górowskiego handlu – ogień pochłonął zarówno zniżki, jak i towary w cenach regularnych.
Mieszkańcy Góry do dziś wspominają tamten dzień z mieszanką smutku i… ironii. „Nie ma co, hydranty są w Górze tylko do ozdoby” – żartuje pan Marek, lokalny szrociarz, który teraz rozważa wprowadzenie do oferty hydrantów dekoracyjnych.
Czy z tej sytuacji wyciągnięto jakiekolwiek wnioski? To pytanie, które nurtuje wielu. Na szczęście, jak zapewniała była burmistrz, wszystko zostało przeanalizowane, a hydranty są gotowe na kolejną akcję. W tym miejscu warto przypomnieć słowa filozofa: „Kto nie ma wody, ten nie gasi”. W Górze to motto zdaje się obowiązywać do dziś, bo póki co nowe władze bardziej interesuje farma fotowoltaiczna albo spółdzielnia śmieciowa.

bardzo dobrze ze odwołali krzyszkiewiczowne..... mega się ciesze. nawet jaram jak Intermarché z tego powodu
OdpowiedzUsuńCiekawe co dajek czy ten sklep powstanie na nowo chociaż nie zapowiada się na to
OdpowiedzUsuń