Czy można być dyrektorem Domu Kultury, a jednocześnie „niewidzialnym człowiekiem”? Jak się okazuje, tak – wystarczy przenieść się do Góry i zacząć tam karierę na dyrektorskim stołku. Najnowsza saga z naszego lokalnego podwórka pokazuje, że pierwsze kroki nowej dyrektor Domu Kultury mogą być równie niepewne, co taniec na linie nad przepaścią.
Nie tak dawno, bo w sobotę, Dom Kultury w Górze zorganizował piękny koncert noworoczny z udziałem Kapeli Cacani. Publiczność, liczna i pełna entuzjazmu, przyszła wsłuchać się w dźwięki kolęd i pastorałek, a przy okazji – jak na nasze małomiasteczkowe realia przystało – zobaczyć na własne oczy nową panią dyrektor. Bo przecież jak nowa, to na pewno pokaże się mieszkańcom, powita gości i osobiście podziękuje artystom. A tu… cisza. Pani dyrektor zabrakło.
Leszno bliżej niż Góra?
Nowa szefowa Domu Kultury, mieszkanka powiatu leszczyńskiego - Katarzyna Wiśniewska, postanowiła zniknąć w chwili, kiedy wszyscy oczekiwali, że z gracją wkroczy na scenę i skradnie show. Cóż, najwyraźniej bliżej jej do Leszna niż do Góry – nie tylko geograficznie, ale i mentalnie.
„To brak szacunku wobec mieszkańców i artystów” – pisze nasza czytelniczka. Trudno się nie zgodzić. Mieszkańcy przyszli, zobaczyli koncert, a jedyne, czego zabrakło, to dyrektorskiego uśmiechu i kilku słów podziękowania. Czy to tak wiele? Może i nie, ale najwyraźniej ktoś uznał, że jest to ponadprogramowy luksus.
Gdyby dyrektor był z Góry…
Nie od dziś wiadomo, że co swojskie, to lepsze. Gdyby dyrektorem był ktoś z gminy Góra, to pewnie problemu by nie było. W końcu „swój człowiek” zawsze znajdzie czas na spotkanie z mieszkańcami. Może nawet przyniósłby jakiś domowy placek dla artystów? Ale kiedy rządzi ktoś „z daleka”, to wychodzi na to, że kultura w Górze jest, ale bardziej… samorządna.
Lekcja na przyszłość
Droga Pani Dyrektor, nie każdy koncert wymaga wielkiego przemówienia, ale każda obecność buduje zaufanie. Mieszkańcy Góry nie oczekują cudów – wystarczy pokazać, że dyrektor jest, działa i dba. Bo jeśli tak wygląda początek, to aż strach pomyśleć, co przyniosą kolejne miesiące. Kto wie, może następnym razem będziemy pisać o niewidzialnych otwarciach wystaw albo koncertach wirtualnych dyrektorów?
Jedno jest pewne: w Górze brak dyrektora to temat, który aż prosi się o satyryczne komentarze. Pani dyrektor, oby kolejna wtopa była mniej spektakularna, bo jak tak dalej pójdzie, to stanie się Pani bardziej legendą niż realną postacią. A tego ani mieszkańcy, ani kultura w Górze z pewnością nie potrzebują.

w konkursie startował bardzo fajny młody człowiek w górze to nie dano mu szansy. dziwne ze taka utalentowana ta dyrektorka i nie znalazła sobie fuchy na miejscu
OdpowiedzUsuńO kim mowa?
UsuńAndrzej byłby ok
UsuńO Andrzeju - spoko gość i mógłby być dobry dyrektorem
UsuńMoże należy jeszcze zapytać publicznie Pana Burmistrza, czy to prawda że Pani Dyrektor pracuje do końca stycznia tylko popołudniami, bo ... jeszcze jest na wypowiedzeniu w starym miejscu pracy. A pracuje tylko popołudniami podobno, bo chce zobaczyć jak funkcjonują sekcje :-) Fajna ta praca w Górze
OdpowiedzUsuńPrzemęt tej pani już dziękuje. Zapowiadała się takim fachowcem...ah...
OdpowiedzUsuńNiestety pedagog, nawet najlepszy, nigdy nie będzie działaczem kultury z krwi i kości. Tu potrzebna zupełnie inna mentalność, inne myślenie i "artystyczne" podejście do każdego tematu. Artystą można nie być, ale szacunek (nawet nie podziw) dla artyzmu i artystów konieczny. To co jest w Górze, to nieudolnie sklecona (głównie z chciejstwa) proteza działacza kultury - nie pierwsza zresztą.
OdpowiedzUsuń