To miała być instytucja niosąca pomoc kobietom w ciężkiej sytuacji życiowej. Miejsce, w którym samotne matki oraz kobiety w ciąży mogłyby znaleźć schronienie i wsparcie w kryzysowych momentach. Tymczasem Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie (PCPR) w Górze zaproponowało im rozwiązanie godne scenariusza filmu drogi – dosłownie i w przenośni. Wskazany ośrodek wsparcia znajduje się bowiem w... Pobiednej, niemal przy granicy z Czechami, co czyni go bardziej dostępnym dla naszych sąsiadów zza Sudetów niż dla mieszkanek powiatu górowskiego.
![]() |
Na zdjęciu Piotr Wołowicz (który nadal zatrudniany jest przez Starostwo Powiatowe w Górze i w jego imieniu wypowiada się w Radio Wrocław) i kierowniczka PCPR w Górze Bożena Merta |
Turystyka ekstremalna dla kobiet w potrzebie
Teoretycznie dom dla samotnych matek istnieje i jest wpisany w dokumenty jako część systemu wsparcia. W praktyce jednak wygląda to tak. Pobiedna, miejscowość w województwie dolnośląskim, leży niemal 3 godziny drogi od Góry. Wydawać by się mogło, że to wystarczy, by uczynić z niej niepraktyczne miejsce dla potrzebujących kobiet. Ale to dopiero początek absurdu!
Dojazd komunikacją publiczną to logistyczna łamigłówka. Droga prowadzi przez dwa kraje – Czechy i Niemcy – a czas przejazdu wynosi od 12 do 16 godzin. Po kolei: autobus do Rawicza, pociąg do Wrocławia, Flixbus do Legnicy, potem do Bolesławca, Görlitz, Zittau i Liberca. Następnie pociąg do Świeradowa-Zdroju, a na koniec godzina marszu do Pobiednej. Czy to jeszcze pomoc instytucjonalna, czy może test na wytrwałość w walce o godność?
"A u nas jak w Madrycie" – sąsiedzi mają, a Góra... ma problem
Co jeszcze bardziej kuriozalne, ościenne miasta takie jak Leszno czy Głogów posiadają tego typu placówki na miejscu, w zasięgu mieszkanek swojego regionu. Tymczasem powiat górowski postanowił rozwiązać problem po swojemu – oddelegowując potrzebujące kobiety na przymusowe wygnanie niemal na czesko-polskie pogranicze. Wołowicz, który do końca życia w Górze będzie kojarzył się z upadkiem szpitala, przekonuje słuchaczy Radia Wrocław, że "wyłącznie miało podstawy ekonomiczne i organizacyjne". Ekonomiczne podstawy miało też zbycie szpitala w Górze za czasów słusznie minionych, gdy Wołowicz był starostą.
Nie da się również pominąć faktu, że w ciągu roku szkolnego przeniesienie samotnej matki wraz z dziećmi do tak odległego miejsca jest nierealne. Jak dzieci miałyby dojeżdżać do szkoły w Górze? Kto miałby ponosić koszty tego szaleństwa?
Emerytura puka do drzwi
Nie jest tajemnicą, że w tym roku kierowniczka PCPR w Górze ma prawo przejścia na emeryturę i już dziś mówi się o potencjalnych kandydatkach na jej miejsce. Być może ten fakt wyjaśnia, dlaczego temat pomocy dla samotnych matek wygląda jak wygląda, a nie jest stacjonarną formą wsparcia na terenie powiatu górowskiego. Może po prostu nikt już nie chce się angażować w jego naprawę?
Z jakiego powodu wywiadu nie udzieliła sama kierowniczka, tylko posłużono się Piotrem Wołowiczem?
Co dalej?
Trudno się dziwić, że sprawa odbija się właśnie się szerokim echem po dziennikarskim śledztwie Polskiego Radia Wrocław. Kwestia wsparcia dla samotnych matek w powiecie górowskim stała się symbolem urzędniczej ignorancji i bezduszności systemu. Może gdy problem stanie się medialnym skandalem, w końcu znajdzie się ktoś, kto zada sobie trud, by zrozumieć, że pomoc nie powinna przypominać egzaminu z wytrzymałości i znajomości rozkładu jazdy przez pół Europy.
Społeczne nastroje pokazują, że starosta jako organ nadzorujący nad PCPR powinien zlecić szczegółową kontrolę w tamtej instytucji. Jeśli wypadnie ona tak jak strona internetowa centrum, na której w zakładkach "O nas", "Ogłoszenia" od wielu miesięcy czytamy "W przygotowaniu" to nie będzie dobrze.
O problemach nagłośnionych przez Radio Wrocław byliśmy informowani już wcześniej, ale publiczne media nagłośniły to szybciej. Link do artykułu Radia Wrocław.
jutro dymisja - niech kobieta wyjdzie z twarza
OdpowiedzUsuńSzanowna Pani Kierownik,
OdpowiedzUsuńZ ogromnym zaniepokojeniem przyjąłem informację, że osoby w kryzysie z powiatu górowskiego, które pilnie potrzebują schronienia, są kierowane do ośrodka oddalonego o ponad 200 kilometrów od miejsca zamieszkania. Taka sytuacja jest nie do zaakceptowania i świadczy o braku zrozumienia dla potrzeb lokalnej społeczności.
Decyzja o likwidacji lokalnego mieszkania interwencyjnego i zastąpieniu go odległym ośrodkiem w Pobiednej jest nie tylko niepraktyczna, ale wręcz szkodliwa dla osób potrzebujących natychmiastowej pomocy. Trudno oczekiwać, aby ktoś w sytuacji kryzysowej był w stanie przebyć tak długą drogę, zwłaszcza gdy codzienne obowiązki, takie jak praca czy edukacja dzieci, są związane z miejscem zamieszkania.
Fakt, że od pięciu lat żaden mieszkaniec powiatu górowskiego nie skorzystał z tego odległego ośrodka, jasno pokazuje, że obecne rozwiązanie jest nieskuteczne i oderwane od rzeczywistości. W obliczu tak rażącego niedopasowania działań PCPR do realnych potrzeb społeczności lokalnej, apeluję do Pani o rozważenie rezygnacji ze stanowiska. Honorowe ustąpienie pozwoli na powierzenie tej odpowiedzialnej funkcji osobie, która z większą empatią i zrozumieniem podejdzie do problemów mieszkańców naszego powiatu.
Z poważaniem,
Zaniepokojony Mieszkaniec
Zaniepokojny mieszkańcu, dlaczego używasz do pisania komentarza chatu gtp ?
OdpowiedzUsuńW roku 2009 , byłam w trudnej sytuacji życiowej ,mąż przemocowy alkocholik (na szczęście już były mąż ) i pani pracująca tam pani Szalata po rozmowie ze mną ,kazała mi się uspokoić bo mi dzieci po zabierają. Więc się uspokoiłam i żyłam do pełnoletności syna w strachu i przemocy ,tak że pomoc żadna
OdpowiedzUsuńA co w tym złego,to że pisze człowiek prawdę,Mertowa już dawno powinna z PCPR-u zostać wydalona i to dyscyplinarnie.Jak długo jeszcze będziemy patrzeć na ich przekręty????Wszyscy czują się bezkarni,czyste dziadostwo.
OdpowiedzUsuńUkłady i układziki proste,PCPR zamiast pomagać ludziom to szkodzą lub utrudniają życie. Kierowniczka to jiz dawno powinna wylecieć a nie grzeje ciepła posadkę i co do czego to nigdy nic nie można załatwić. Dyscyplinarka natychmiastowa . Ale znając układziki to wszystko będzie zamiecione pod dywan i jak gdyby nic się nie stało. Tak działa nasza instytucja starostwo.
OdpowiedzUsuńSprawa jest dęta jak balon i pięknie sterowana. Na 99% osoba która potrzebuje takiej pomocy nie ma pojęcia jak to wygląda, tylko po prostu zgłasza się do PCPR i wtedy dopiero oceniłaby czy chce z tej pomocy skorzystać w tak dużej odległości. Ile było takich zgłoszeń? Z tego co słyszymy = 0. Czyli po prostu zgłaszany "problem" jest hipotetyczny. Po raz kolejny komuś przeszkadza Pani Merta i próbuje ją deprecjonować. Bzdurny opis dojazdu przez prowadzącego bloga powoduje że to nie jest bezkompromisowa kronika gminy Góra tylko coraz bliżej dna. A szkoda, bo początek był obiecujący i wydawało się, że może to być fajny blog, poruszający prawdziwe problemy naszego miasta i powiatu, a nie wydumane. Czy właściciel bloga to opublikuje? Czas pokaże
OdpowiedzUsuńJola
OdpowiedzUsuńBanda idiotów i Fake kont w komentarzach
OdpowiedzUsuń