Przejdź do głównej zawartości

Czy przywłaszczyła ponad pół miliona?

Prokuratura Rejonowa w Głogowie prowadzi śledztwo w sprawie defraudacji pieniędzy z kasy szkoły w Irządzach (gmina Jemielno). Główna księgowa placówki, Elżbieta P., usłyszała zarzut przywłaszczenia mienia o znacznej wartości oraz przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. Według ustaleń prokuratury, kobieta miała wyprowadzić ze szkoły blisko 600 tysięcy złotych.

fot. fb

Przelewy na prywatne konto

Zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa wpłynęło do prokuratury 17 lutego, a cztery dni później wszczęto śledztwo. Jak ustalili śledczy, proceder miał miejsce od marca 2021 roku do połowy lutego 2025 roku.

Elżbieta P. dokonywała przelewów na swoje prywatne konto, wykorzystując dostęp do bankowości elektronicznej oraz kwalifikowany podpis dyrektora szkoły. 

Pieniądze były przelewane systematycznie, a przywłaszczona kwota wynosi nie mniej niż 600 tysięcy złotych – poinformowała Liliana Łukaszewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Księgowa może trafić do więzienia na 10 lat

Elżbieta P. usłyszała zarzuty przywłaszczenia mienia o znacznej wartości oraz przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. Grozi jej kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności. Mimo poważnych zarzutów, prokuratura nie zastosowała wobec podejrzanej środków zapobiegawczych.

Jak wyjaśnia prokuratura, dalsze czynności procesowe zostały wstrzymane ze względu na stan zdrowia kobiety. Obecnie śledczy zabezpieczyli dokumentację szkolną i przesłuchują świadków. Śledztwo ma na celu ustalenie pełnej skali defraudacji oraz mechanizmu działania podejrzanej.

Kim jest Elżbieta P.?

Elżbieta P. na początku lat 2000 pracowała w górowskim starostwie. W ostatnich latach była księgową szkoły w Irządzach oraz w szkole podstawowej w Jemielnie. 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Gdzie ratunek, tam strach: Mieszkańcy Góry mówią dość!

W odpowiedzi na liczne reakcje naszych czytelników po pierwszej publikacji dotyczącej skandalicznych zachowań lekarza pogotowia ( artykuł po kliknięciu tutaj ), postanowiliśmy kontynuować temat. Głos mieszkańców Góry ukazuje przerażający obraz systematycznych zaniedbań, braku empatii i nieodpowiedzialnego podejścia tego lekarza, który wielokrotnie narażał pacjentów na poważne konsekwencje zdrowotne. "Po ch** tu przyjechałem?" – relacje strażaka Jedna z najbardziej szokujących relacji pochodzi od strażaka, który uczestniczył w interwencji przy wypadku busa. Kierowca prawdopodobnie zasnął za kierownicą, wjeżdżając do głębokiego rowu. Poszkodowany, ważący około 150 kg, był splątany i miał problem z logicznymi odpowiedziami. Gdy na miejsce przyjechała karetka, lekarz wszedł i zapytał pacjenta, co się stało. Gdy ten odpowiedział, że nie wie, lekarz wykrzyknął:  "To po ch*j ja tu przyjechałem?!"  Strażacy byli w szoku, gdy usłyszeli takie słowa od osoby, która powinna być...

„Lekarz” na wyjeździe, czyli gdy ratunek staje się farsą

Kiedyś mówiono, że karetka pogotowia to ostateczna deska ratunku. W przypadku pewnego „doktora” z Góry, wielu mieszkańców uważa, że jest to deska, która tonie razem z pacjentami. Mowa o lekarzu, który, jak wynika z licznych skarg przekazywanych sobie w dyskusjach przy świątecznym stole, zamiast ratować, bagatelizuje życie i zdrowie ludzi, a czasem wręcz kpi z pacjentów. „Dokładnie przez tego lekarza moja mama zmarła”  – pisze na jednym z lokalnych forów Barbara Izdebska. To tylko jedna z wielu historii, które ukazują, że pan doktor ma nie tylko problem z empatią, ale także z elementarnymi standardami etyki lekarskiej. Edyta PB, kolejna mieszkanka Góry, w gorzkich słowach opisuje swoje doświadczenie: „Nie umie podjąć diagnozy, a przy tym obraża pacjentów i rodzinę. Mojej mamie zaproponował przeszczep serca od konia. Kompletny brak etyki lekarskiej. Piszcie ludzie skargi, może wspólnymi siłami coś zdziałamy.” Trudno nie odnieść wrażenia, że opisywany lekarz traktuje swoje obowiązki b...

Informatorzy: podejrzany to ...

Pojawiają się nowe informacje w sprawie sobotniego (14 czerwca) zabójstwa 50-letniego mężczyzny, do którego doszło na ul. Poznańskiej w Górze. Jak ustalił portal DGR24, osobą podejrzewaną o dokonanie ataku jest 33-letni Piotr B. — tak twierdzą niezależni informatorzy, znający kulisy sprawy. Przypomnijmy — do tragedii doszło podczas spotkania towarzyskiego. Według ustaleń policji i prokuratury, między dwoma mężczyznami doszło do ostrej wymiany zdań, po czym 33-latek ugodził 50-latka ostrym narzędziem. Cios okazał się śmiertelny, mimo szybkiej reakcji służb ratunkowych. Sprawca został zatrzymany przez funkcjonariuszy, był pijany — ma zostać przesłuchany po wytrzeźwieniu. Choć policja i prokuratura oficjalnie nie podają jeszcze danych podejrzanego, wiele wskazuje na to, że chodzi o znanego lokalnie Piotra B. – jego nazwisko przewija się wśród świadków i mieszkańców osiedla, gdzie doszło do tragedii. Na ten moment na oficjalnych stronach policji oraz Prokuratury Rejonowej w Głogowie brak s...