Przejdź do głównej zawartości

Jedna zamiast dwóch? Są reakcje...

Po publikacji tekstu "Jedna zamiast dwóch?" (KLIK TUTAJ) otrzymaliśmy list nauczyciela, który publikujemy w całości poniżej, beż żadnych zmian. Jaka jest Państwa opinia? Czekamy na komentarze.


"Szanowni Państwo,

Piszę ten list jako nauczyciel z wieloletnim doświadczeniem, ale przede wszystkim jako człowiek głęboko zaangażowany w edukację i losy naszej lokalnej społeczności. Po lekturze artykułu dotyczącego pomysłu powołania Powiatowego Ośrodka Szkolnego czuję się nie tylko zaniepokojony – jestem po prostu przerażony.

Wiem, że zmiany bywają konieczne. Rozumiem, że budżet powiatu nie jest z gumy, a rachunki trzeba płacić. Ale czy naprawdę chcemy oszczędzać kosztem naszych dzieci? Kosztem nauczycieli, którzy od lat wkładają serce i duszę w swoją pracę? Czy przyszłość młodzieży naprawdę zależy od tego, czy w kasie starostwa wystarczy na kolejną warstwę asfaltu? Drogi powiatowe nie są takie złe, przynajmniej nie można nimi jeździć z zawrotną prędkością, nie ma co się spieszyć z tymi remontami aż tak.

Boję się. Boję się o swoją przyszłość i przyszłość moich koleżanek i kolegów. Reorganizacja, choć pięknie opakowana w słowa o integracji i efektywności, w praktyce może oznaczać jedno – zwolnienia. Czy ktoś z pomysłodawców spojrzał w oczy ludziom, którzy poświęcili swoje życie pracy z młodzieżą i teraz mogą zostać po prostu "zredukowani"? Jedno stanowisko dyrektora zamiast dwóch to tylko początek. Mniej godzin, mniej klas, mniej nauczycieli. A potem? Bezrobocie. Ucieczka z zawodu. Zmarnowane talenty.

Nie mogę milczeć, gdy widzę, jak degradowana jest wartość naszego zawodu. W artykule padają słowa o "roszczeniowej i problematycznej grupie społecznej". Nauczyciele. Naprawdę? Czy to my jesteśmy problemem? A może problemem jest to, że nikt nas nie słucha? Że od lat walczymy o godność, o szacunek, o lepsze warunki?

Nie zgadzam się z wizją, w której dzieci z różnych ścieżek edukacyjnych zostają wrzucone do jednego worka w imię "integracji". Uczniowie technikum i liceum mają różne potrzeby, różne cele, różne tempo pracy. Próba ich zunifikowania to droga na skróty, która z czasem doprowadzi do chaosu. Łączenie zajęć to nie "optymalizacja", tylko cięcie po żywym organizmie.

Nie wspomnę już nawet o rzekomej poprawie bezpieczeństwa. Przeniesienie młodzieży z jednego miejsca na drugie nie rozwiąże problemu, tylko go przesunie. Uczniowie to nie meble, które można przestawić z kąta w kąt, by uzyskać "ładniejszy widok".

Apeluję do władz, do radnych, do wszystkich, którzy mają wpływ na losy naszej oświaty: zanim podejmiecie decyzję, pomyślcie o nas – nauczycielach, wychowawcach, opiekunach. O ludziach, którzy codziennie, mimo zmęczenia, frustracji i coraz większych wymagań, wchodzą do klasy z nadzieją, że to, co robią, ma sens.

Nie chcemy luksusów. Chcemy tylko pracować. Mieć wpływ. Móc patrzeć uczniom w oczy bez strachu, że za chwilę zabraknie dla nas miejsca.

Z poważaniem,
Zaniepokojony nauczyciel
(Góra, marzec 2025)"

Komentarze

  1. Drogi zaniepokojony nauczycielu LO nie ma racji bytu. Czy my jako mieszkańcy mamy utrzymywać pusty budynek. Za 3 - 4 lata nie będzie kogo uczyć. Ja rozumiem że nie wszyscy mają dobre podejście do pracy, ale czasami ręce opadają: często odwoływane zajecia, zastepstwa ktore nic nie wnosza, przyjmowanie wszystkich bez wzgledu na wyniki w szkole podstawowej.Tym sposobem dobrej szkoły nie zbudujecie. A szkola to uczniowie. Chętnych nie ma widząc jakie są efekty nauczania

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem że bezkompromisowość polega na tym, że nie publikuje się nieprzychylnych dla autora komentarzy. Żenada

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Gdzie ratunek, tam strach: Mieszkańcy Góry mówią dość!

W odpowiedzi na liczne reakcje naszych czytelników po pierwszej publikacji dotyczącej skandalicznych zachowań lekarza pogotowia ( artykuł po kliknięciu tutaj ), postanowiliśmy kontynuować temat. Głos mieszkańców Góry ukazuje przerażający obraz systematycznych zaniedbań, braku empatii i nieodpowiedzialnego podejścia tego lekarza, który wielokrotnie narażał pacjentów na poważne konsekwencje zdrowotne. "Po ch** tu przyjechałem?" – relacje strażaka Jedna z najbardziej szokujących relacji pochodzi od strażaka, który uczestniczył w interwencji przy wypadku busa. Kierowca prawdopodobnie zasnął za kierownicą, wjeżdżając do głębokiego rowu. Poszkodowany, ważący około 150 kg, był splątany i miał problem z logicznymi odpowiedziami. Gdy na miejsce przyjechała karetka, lekarz wszedł i zapytał pacjenta, co się stało. Gdy ten odpowiedział, że nie wie, lekarz wykrzyknął:  "To po ch*j ja tu przyjechałem?!"  Strażacy byli w szoku, gdy usłyszeli takie słowa od osoby, która powinna być...

„Lekarz” na wyjeździe, czyli gdy ratunek staje się farsą

Kiedyś mówiono, że karetka pogotowia to ostateczna deska ratunku. W przypadku pewnego „doktora” z Góry, wielu mieszkańców uważa, że jest to deska, która tonie razem z pacjentami. Mowa o lekarzu, który, jak wynika z licznych skarg przekazywanych sobie w dyskusjach przy świątecznym stole, zamiast ratować, bagatelizuje życie i zdrowie ludzi, a czasem wręcz kpi z pacjentów. „Dokładnie przez tego lekarza moja mama zmarła”  – pisze na jednym z lokalnych forów Barbara Izdebska. To tylko jedna z wielu historii, które ukazują, że pan doktor ma nie tylko problem z empatią, ale także z elementarnymi standardami etyki lekarskiej. Edyta PB, kolejna mieszkanka Góry, w gorzkich słowach opisuje swoje doświadczenie: „Nie umie podjąć diagnozy, a przy tym obraża pacjentów i rodzinę. Mojej mamie zaproponował przeszczep serca od konia. Kompletny brak etyki lekarskiej. Piszcie ludzie skargi, może wspólnymi siłami coś zdziałamy.” Trudno nie odnieść wrażenia, że opisywany lekarz traktuje swoje obowiązki b...

Informatorzy: podejrzany to ...

Pojawiają się nowe informacje w sprawie sobotniego (14 czerwca) zabójstwa 50-letniego mężczyzny, do którego doszło na ul. Poznańskiej w Górze. Jak ustalił portal DGR24, osobą podejrzewaną o dokonanie ataku jest 33-letni Piotr B. — tak twierdzą niezależni informatorzy, znający kulisy sprawy. Przypomnijmy — do tragedii doszło podczas spotkania towarzyskiego. Według ustaleń policji i prokuratury, między dwoma mężczyznami doszło do ostrej wymiany zdań, po czym 33-latek ugodził 50-latka ostrym narzędziem. Cios okazał się śmiertelny, mimo szybkiej reakcji służb ratunkowych. Sprawca został zatrzymany przez funkcjonariuszy, był pijany — ma zostać przesłuchany po wytrzeźwieniu. Choć policja i prokuratura oficjalnie nie podają jeszcze danych podejrzanego, wiele wskazuje na to, że chodzi o znanego lokalnie Piotra B. – jego nazwisko przewija się wśród świadków i mieszkańców osiedla, gdzie doszło do tragedii. Na ten moment na oficjalnych stronach policji oraz Prokuratury Rejonowej w Głogowie brak s...