Przejdź do głównej zawartości

Awizo bez pukania, godziny z kapelusza

Dostaliśmy list. Ale nie z poczty – tylko od Czytelniczki, która próbowała na tę pocztę dotrzeć. Fizycznie, mentalnie i czasowo. Niestety – poległa. Nie ona jedna.

Są w życiu rzeczy pewne: podatki, śmierć i… awizo od Poczty Polskiej, choć siedzisz w domu, patrzysz przez okno i czekasz, jak na pierwszą miłość. Czekasz. Ale dzwonka nie usłyszysz. Bo przecież po co? Zostawić kartkę w skrzynce to dużo wygodniej – i szybciej.

A co dalej? Dalej zaczyna się gra w podchody z instytucją, która działa tak, jakby czas zatrzymał się na etapie telegrafu i gołębia pocztowego. Czas odwiedzić Pocztę Polską w Górze. Tylko… kiedy?

Otwarta? A może zamknięta? A może nie wiadomo?

Zabawa zaczyna się, zanim przekroczysz próg. Godziny otwarcia? Wersja internetowa mówi jedno, pieczątka na awizo drugie, tabliczka na drzwiach trzecie. Jedni twierdzą, że to nowoczesna forma escape roomu – zanim trafisz na właściwe okienko, musisz rozwikłać zagadkę czasoprzestrzeni.

Jedna z naszych Czytelniczek pisze:

Na stronie jedno, na drzwiach drugie, na awizo trzecie – i to wszystko się nie zgadza. A wystarczyłby zwykły wpis w sieci z aktualną godziną otwarcia. No ale po co, przecież mamy 2025 rok…

Jedno okienko, dziesięciu klientów, jedna pani i święty spokój

Załóżmy, że udało Ci się dotrzeć w te tajemnicze godziny. Gratulacje – przeszedłeś pierwszy level. Teraz czeka Cię drugi: kolejka, długa jak do specjalisty z NFZ.

Otwarta kasa? Jedna. Pani za ladą? Uprzejma, ale niestety sama. Poszukiwanie jednej przesyłki trwa tyle, ile rozmrożenie lodówki. A za Tobą – grupa ludzi, która nerwowo szura butami, przestępuje z nogi na nogę i patrzy, czy gdzieś nie ma drugiego okienka. Nie ma.

Niektórzy mówią, że kiedyś w tej kolejce zgubili czas, portfel i wiarę w instytucje publiczne. Inni – że po prostu wyszli, bo musieli wracać do pracy. Albo życia.

Poczta, czyli państwo w państwie

Bo widzicie – Poczta Polska to nie jest zwykła instytucja. To coś więcej. To świat równoległy, gdzie klient nie jest petentem, lecz przeszkodą w realizacji rytuałów.

Tak, są wakacje. Tak, są braki kadrowe. Ale… czy naprawdę trzeba prowadzić urząd tak, jakby klient był złem koniecznym? Czy aktualizacja godziny otwarcia na stronie Google to dziś wyczyn godny NASA?

I co dalej?

Na razie nic. Bo Poczta trwa. Zmienia się świat, zmieniają się rządy, nawet latarnie LED-owe w końcu trafiły na wsie, ale Poczta Polska w Górze? Niezmienna. Jak relikt, jak dziura w jezdni, której nikt nie łata, bo "wszyscy wiedzą, że jest".

Może kiedyś się to zmieni. Może ktoś przeczyta ten tekst i się obudzi. Ale dopóki co – radzimy jedno:

Przygotuj się psychicznie, weź kanapkę, termos i... może śpiwór. Bo w kolejce na poczcie wszystko może się zdarzyć. O ile będzie otwarta.

Godziny otwarcia wg. awizo

Godziny otwarcia wg. tabliczki na drzwiach.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gdzie ratunek, tam strach: Mieszkańcy Góry mówią dość!

W odpowiedzi na liczne reakcje naszych czytelników po pierwszej publikacji dotyczącej skandalicznych zachowań lekarza pogotowia ( artykuł po kliknięciu tutaj ), postanowiliśmy kontynuować temat. Głos mieszkańców Góry ukazuje przerażający obraz systematycznych zaniedbań, braku empatii i nieodpowiedzialnego podejścia tego lekarza, który wielokrotnie narażał pacjentów na poważne konsekwencje zdrowotne. "Po ch** tu przyjechałem?" – relacje strażaka Jedna z najbardziej szokujących relacji pochodzi od strażaka, który uczestniczył w interwencji przy wypadku busa. Kierowca prawdopodobnie zasnął za kierownicą, wjeżdżając do głębokiego rowu. Poszkodowany, ważący około 150 kg, był splątany i miał problem z logicznymi odpowiedziami. Gdy na miejsce przyjechała karetka, lekarz wszedł i zapytał pacjenta, co się stało. Gdy ten odpowiedział, że nie wie, lekarz wykrzyknął:  "To po ch*j ja tu przyjechałem?!"  Strażacy byli w szoku, gdy usłyszeli takie słowa od osoby, która powinna być...

„Lekarz” na wyjeździe, czyli gdy ratunek staje się farsą

Kiedyś mówiono, że karetka pogotowia to ostateczna deska ratunku. W przypadku pewnego „doktora” z Góry, wielu mieszkańców uważa, że jest to deska, która tonie razem z pacjentami. Mowa o lekarzu, który, jak wynika z licznych skarg przekazywanych sobie w dyskusjach przy świątecznym stole, zamiast ratować, bagatelizuje życie i zdrowie ludzi, a czasem wręcz kpi z pacjentów. „Dokładnie przez tego lekarza moja mama zmarła”  – pisze na jednym z lokalnych forów Barbara Izdebska. To tylko jedna z wielu historii, które ukazują, że pan doktor ma nie tylko problem z empatią, ale także z elementarnymi standardami etyki lekarskiej. Edyta PB, kolejna mieszkanka Góry, w gorzkich słowach opisuje swoje doświadczenie: „Nie umie podjąć diagnozy, a przy tym obraża pacjentów i rodzinę. Mojej mamie zaproponował przeszczep serca od konia. Kompletny brak etyki lekarskiej. Piszcie ludzie skargi, może wspólnymi siłami coś zdziałamy.” Trudno nie odnieść wrażenia, że opisywany lekarz traktuje swoje obowiązki b...

Informatorzy: podejrzany to ...

Pojawiają się nowe informacje w sprawie sobotniego (14 czerwca) zabójstwa 50-letniego mężczyzny, do którego doszło na ul. Poznańskiej w Górze. Jak ustalił portal DGR24, osobą podejrzewaną o dokonanie ataku jest 33-letni Piotr B. — tak twierdzą niezależni informatorzy, znający kulisy sprawy. Przypomnijmy — do tragedii doszło podczas spotkania towarzyskiego. Według ustaleń policji i prokuratury, między dwoma mężczyznami doszło do ostrej wymiany zdań, po czym 33-latek ugodził 50-latka ostrym narzędziem. Cios okazał się śmiertelny, mimo szybkiej reakcji służb ratunkowych. Sprawca został zatrzymany przez funkcjonariuszy, był pijany — ma zostać przesłuchany po wytrzeźwieniu. Choć policja i prokuratura oficjalnie nie podają jeszcze danych podejrzanego, wiele wskazuje na to, że chodzi o znanego lokalnie Piotra B. – jego nazwisko przewija się wśród świadków i mieszkańców osiedla, gdzie doszło do tragedii. Na ten moment na oficjalnych stronach policji oraz Prokuratury Rejonowej w Głogowie brak s...