No i się porobiło. Wystarczył jeden artykuł na DGR24, żeby lokalny "reżyser" dostał ataku paniki. Przypomnijmy – chodzi o mężczyznę, który na grupie mieszkańców Góry złożył ofertę „pracy” polegającej na kręceniu erotycznych filmików z wypłatą 200 zł za 2 godzinki w hoteliku lub u niego w mieszkaniu.
Tak, dobrze pamiętasz – to ten sam, który zapewniał, że „wszystko legalne”, że „może wystawić umowę” i że ma „rozpoznawalną 23-latkę w zespole”. Kto by pomyślał, że po tekście zrobi się aż tak nerwowo?
Kasowanie historii: tutorial w trzech krokach
Od publikacji minęły niecałe 24 godziny, a nasz bohater już zdążył:
zmienić nazwę użytkownika na Facebooku – z Janusza Biznesu w anonimowego szaraka,
usunąć wszystkie zdjęcia profilowe – najpewniej w obawie, że ktoś rozpozna jego spoconą aurę legalności,
zablokować cały profil – bo jak nie widać, to nie ma tematu, prawda?
Nie ma też już śladu po wcześniejszych komentarzach, po znajomych, po "działalności gospodarczej". Tylko czy przypadkiem nie było mowy o legalności? Czy ktoś, kto nie ma nic do ukrycia, zamienia się w cyfrowego ducha po jednym artykule?
Ale to nie koniec historii
Po publikacji zaczęli do nas pisać inni. I wiecie co? Ludzie rozpoznali zarówno mężczyznę, jak i jego tajemniczą partnerkę. Okazuje się, że ta para działa już od jakiegoś czasu w popularnym serwisie z filmami dla dorosłych, gdzie mają profil, fanów, a może i subskrybentów.
No i cóż – ich sprawa, niech sobie kręcą co chcą. Naprawdę. Jesteśmy ostatnimi, którzy będą zaglądać ludziom do sypialni. Ale...
![]() |
Wszystko zaczęło się od tego postu. |
Problem zaczyna się gdzie indziej
To już nie jest „praca zdalna w maseczce”, to jest czysta nieodpowiedzialność. A może i coś więcej – jeśli być może okaże się, że propozycja padła wobec osoby niepełnoletniej.
Komentarze
Prześlij komentarz