Przejdź do głównej zawartości

SKANDAL! Pijany policjant za kółkiem radiowozu.

Nowy komendant zaczyna od poważnych problemów. Czy policja, która powinna być ostoją prawa i porządku, sama może stać się zagrożeniem na drogach? Wczorajsze wydarzenia w Wąsoszu każą zadać to pytanie na poważnie. Funkcjonariusz górowskiej komendy, będący w stanie nietrzeźwości, wyruszył w służbę… i najwyraźniej zgubił nie tylko etykę zawodową, ale i zdolność logicznego myślenia.

Świadkowie mówią wprost: „Nie potrafił nawet zaparkować radiowozu, zostawiając go częściowo na ulicy. Przyjechał po niego kolejny patrol, ale ten widok zostanie w pamięci na długo” – relacjonuje mieszkaniec Wąsosza.

Nie trzeba było długo czekać na reakcję przełożonych. Ariel Bujak, oficer prasowy górowskiej policji, przyznał, że komendant osobiście udał się na miejsce zdarzenia, by potwierdzić oskarżenia. Efekt? Natychmiastowe kroki w celu wydalenia funkcjonariusza ze służby. – „Nie było, nie ma i nie będzie przyzwolenia na tego typu zachowania w naszej formacji” – skomentował stanowczo rzecznik.

Ponad 1,5 promila w organizmie i konsekwencje

35-letni funkcjonariusz miał w wydychanym powietrzu ponad 1,5 promila alkoholu. To więcej niż niejedna sylwestrowa zabawa kończy się u zwykłego obywatela, a mówimy tu o osobie, która powinna stać na straży bezpieczeństwa! Teraz grozi mu odpowiedzialność nie tylko dyscyplinarna, ale i karna.

Pytania, które trzeba zadać

W obliczu takiego skandalu nie sposób nie zastanawiać się nad kondycją polskiej policji. Jak to możliwe, że funkcjonariusz w takim stanie w ogóle znalazł się na służbie? Czy system kontroli zawiódł? A może takie sytuacje to tylko wierzchołek góry lodowej, o której wolimy nie mówić głośno?

Jedno jest pewne – wizerunek górowskiej komendy właśnie doznał poważnego uszczerbku. Policja ma teraz twardy orzech do zgryzienia, by odbudować zaufanie mieszkańców, którzy zamiast czuć się bezpieczni, muszą uważać, by nie wpaść pod koła radiowozu prowadzonego przez nietrzeźwego funkcjonariusza.

Pozostaje wierzyć, że to incydent, który stanie się bolesną, ale konieczną lekcją dla całej formacji. Jeśli nie, to kto wie – może następnym razem "zaparkowany" radiowóz będzie gwoździem do trumny nie tylko dla zawodowej kariery, ale i dla reputacji lokalnej policji?



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Gdzie ratunek, tam strach: Mieszkańcy Góry mówią dość!

W odpowiedzi na liczne reakcje naszych czytelników po pierwszej publikacji dotyczącej skandalicznych zachowań lekarza pogotowia ( artykuł po kliknięciu tutaj ), postanowiliśmy kontynuować temat. Głos mieszkańców Góry ukazuje przerażający obraz systematycznych zaniedbań, braku empatii i nieodpowiedzialnego podejścia tego lekarza, który wielokrotnie narażał pacjentów na poważne konsekwencje zdrowotne. "Po ch** tu przyjechałem?" – relacje strażaka Jedna z najbardziej szokujących relacji pochodzi od strażaka, który uczestniczył w interwencji przy wypadku busa. Kierowca prawdopodobnie zasnął za kierownicą, wjeżdżając do głębokiego rowu. Poszkodowany, ważący około 150 kg, był splątany i miał problem z logicznymi odpowiedziami. Gdy na miejsce przyjechała karetka, lekarz wszedł i zapytał pacjenta, co się stało. Gdy ten odpowiedział, że nie wie, lekarz wykrzyknął:  "To po ch*j ja tu przyjechałem?!"  Strażacy byli w szoku, gdy usłyszeli takie słowa od osoby, która powinna być...

„Lekarz” na wyjeździe, czyli gdy ratunek staje się farsą

Kiedyś mówiono, że karetka pogotowia to ostateczna deska ratunku. W przypadku pewnego „doktora” z Góry, wielu mieszkańców uważa, że jest to deska, która tonie razem z pacjentami. Mowa o lekarzu, który, jak wynika z licznych skarg przekazywanych sobie w dyskusjach przy świątecznym stole, zamiast ratować, bagatelizuje życie i zdrowie ludzi, a czasem wręcz kpi z pacjentów. „Dokładnie przez tego lekarza moja mama zmarła”  – pisze na jednym z lokalnych forów Barbara Izdebska. To tylko jedna z wielu historii, które ukazują, że pan doktor ma nie tylko problem z empatią, ale także z elementarnymi standardami etyki lekarskiej. Edyta PB, kolejna mieszkanka Góry, w gorzkich słowach opisuje swoje doświadczenie: „Nie umie podjąć diagnozy, a przy tym obraża pacjentów i rodzinę. Mojej mamie zaproponował przeszczep serca od konia. Kompletny brak etyki lekarskiej. Piszcie ludzie skargi, może wspólnymi siłami coś zdziałamy.” Trudno nie odnieść wrażenia, że opisywany lekarz traktuje swoje obowiązki b...

Informatorzy: podejrzany to ...

Pojawiają się nowe informacje w sprawie sobotniego (14 czerwca) zabójstwa 50-letniego mężczyzny, do którego doszło na ul. Poznańskiej w Górze. Jak ustalił portal DGR24, osobą podejrzewaną o dokonanie ataku jest 33-letni Piotr B. — tak twierdzą niezależni informatorzy, znający kulisy sprawy. Przypomnijmy — do tragedii doszło podczas spotkania towarzyskiego. Według ustaleń policji i prokuratury, między dwoma mężczyznami doszło do ostrej wymiany zdań, po czym 33-latek ugodził 50-latka ostrym narzędziem. Cios okazał się śmiertelny, mimo szybkiej reakcji służb ratunkowych. Sprawca został zatrzymany przez funkcjonariuszy, był pijany — ma zostać przesłuchany po wytrzeźwieniu. Choć policja i prokuratura oficjalnie nie podają jeszcze danych podejrzanego, wiele wskazuje na to, że chodzi o znanego lokalnie Piotra B. – jego nazwisko przewija się wśród świadków i mieszkańców osiedla, gdzie doszło do tragedii. Na ten moment na oficjalnych stronach policji oraz Prokuratury Rejonowej w Głogowie brak s...