Przejdź do głównej zawartości

Wybitna postać górowskiego sportu


Zygmunt Obertyński urodził się 5 kwietnia 1905 roku w Przemyślanach koło Lwowa, ale jego życie było nierozerwalnie związane z Złoczowem. Już w młodości zafascynował się piłką nożną. Pierwsze kroki sportowe stawiał w drużynie szkolnej, a później kontynuował swoją pasję podczas nauki w Państwowej Szkole Mierniczej w Krakowie. Lata 1923–1924 spędził w drużynie KS „WIK”, z którą zdobywał doświadczenie piłkarskie, mimo trudności zdrowotnych, takich jak złamanie kości stopy.

Po ukończeniu szkoły wrócił do Złoczowa, gdzie w 1925 roku założył klub „Janina”, którego nazwa pochodziła od herbu króla Jana III Sobieskiego. Wkrótce stał się kluczową postacią lokalnej piłki nożnej – nie tylko jako zawodnik, ale i jako aktywny działacz. W 1930 roku klub zmienił nazwę na CWKS „Janina”, a dzięki staraniom Obertyńskiego udało się rozpocząć budowę stadionu oraz kąpieliska, które stanowiły ważny element życia sportowego miasta.


W uznaniu zasług w 1933 roku Zygmunt Obertyński otrzymał Honorową Odznakę Lwowskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej. Przez całe lata 30. z pasją pracował nad rozwojem infrastruktury sportowej w Złoczowie, co zaowocowało powstaniem stadionu, który istnieje do dziś.


Po zakończeniu II wojny światowej Obertyński dotarł do Góry w województwie dolnośląskim, gdzie od 1946 roku pracował w Państwowym Biurze Mierniczym. W 1947 roku został kierownikiem Wydziału Geodezji, jednocześnie angażując się w życie sportowe miasta. Był inicjatorem powstania klubu „Związkowiec”, który z czasem przekształcił się w MKS „Pogoń” Góra. Pierwszym zespołem klubu była drużyna piłkarska „Cukrownik”, której działalność koordynował sam Obertyński.


Jako człowiek o niezwykłym talencie organizacyjnym i pasji do sportu, brał udział w licznych inicjatywach społecznych i kulturalnych. Dzięki jego staraniom powstało wiele lokalnych obiektów sportowych, takich jak stadion w Górze czy obiekty sportowe przy szkołach.


W latach 90. Zygmunt Obertyński, pomimo sędziwego wieku, wciąż angażował się w życie sportowe. W 1994 roku otrzymał prestiżową Nagrodę Rady Miejskiej za działalność na rzecz ziemi górowskiej. Jego zasługi doceniano także w latach późniejszych, kiedy wspomnienia o nim jako o wybitnym działaczu, pojawiał się w lokalnej prasie i na uroczystościach sportowych.


Zmarł we wrześniu 1992 roku, pozostawiając po sobie trwały ślad w historii lokalnego sportu. Jego praca i oddanie inspirują kolejne pokolenia sportowców i działaczy, a MKS „Pogoń” Góra, który współtworzył, jest do dziś symbolem jego pasji.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Gdzie ratunek, tam strach: Mieszkańcy Góry mówią dość!

W odpowiedzi na liczne reakcje naszych czytelników po pierwszej publikacji dotyczącej skandalicznych zachowań lekarza pogotowia ( artykuł po kliknięciu tutaj ), postanowiliśmy kontynuować temat. Głos mieszkańców Góry ukazuje przerażający obraz systematycznych zaniedbań, braku empatii i nieodpowiedzialnego podejścia tego lekarza, który wielokrotnie narażał pacjentów na poważne konsekwencje zdrowotne. "Po ch** tu przyjechałem?" – relacje strażaka Jedna z najbardziej szokujących relacji pochodzi od strażaka, który uczestniczył w interwencji przy wypadku busa. Kierowca prawdopodobnie zasnął za kierownicą, wjeżdżając do głębokiego rowu. Poszkodowany, ważący około 150 kg, był splątany i miał problem z logicznymi odpowiedziami. Gdy na miejsce przyjechała karetka, lekarz wszedł i zapytał pacjenta, co się stało. Gdy ten odpowiedział, że nie wie, lekarz wykrzyknął:  "To po ch*j ja tu przyjechałem?!"  Strażacy byli w szoku, gdy usłyszeli takie słowa od osoby, która powinna być...

„Lekarz” na wyjeździe, czyli gdy ratunek staje się farsą

Kiedyś mówiono, że karetka pogotowia to ostateczna deska ratunku. W przypadku pewnego „doktora” z Góry, wielu mieszkańców uważa, że jest to deska, która tonie razem z pacjentami. Mowa o lekarzu, który, jak wynika z licznych skarg przekazywanych sobie w dyskusjach przy świątecznym stole, zamiast ratować, bagatelizuje życie i zdrowie ludzi, a czasem wręcz kpi z pacjentów. „Dokładnie przez tego lekarza moja mama zmarła”  – pisze na jednym z lokalnych forów Barbara Izdebska. To tylko jedna z wielu historii, które ukazują, że pan doktor ma nie tylko problem z empatią, ale także z elementarnymi standardami etyki lekarskiej. Edyta PB, kolejna mieszkanka Góry, w gorzkich słowach opisuje swoje doświadczenie: „Nie umie podjąć diagnozy, a przy tym obraża pacjentów i rodzinę. Mojej mamie zaproponował przeszczep serca od konia. Kompletny brak etyki lekarskiej. Piszcie ludzie skargi, może wspólnymi siłami coś zdziałamy.” Trudno nie odnieść wrażenia, że opisywany lekarz traktuje swoje obowiązki b...

Informatorzy: podejrzany to ...

Pojawiają się nowe informacje w sprawie sobotniego (14 czerwca) zabójstwa 50-letniego mężczyzny, do którego doszło na ul. Poznańskiej w Górze. Jak ustalił portal DGR24, osobą podejrzewaną o dokonanie ataku jest 33-letni Piotr B. — tak twierdzą niezależni informatorzy, znający kulisy sprawy. Przypomnijmy — do tragedii doszło podczas spotkania towarzyskiego. Według ustaleń policji i prokuratury, między dwoma mężczyznami doszło do ostrej wymiany zdań, po czym 33-latek ugodził 50-latka ostrym narzędziem. Cios okazał się śmiertelny, mimo szybkiej reakcji służb ratunkowych. Sprawca został zatrzymany przez funkcjonariuszy, był pijany — ma zostać przesłuchany po wytrzeźwieniu. Choć policja i prokuratura oficjalnie nie podają jeszcze danych podejrzanego, wiele wskazuje na to, że chodzi o znanego lokalnie Piotra B. – jego nazwisko przewija się wśród świadków i mieszkańców osiedla, gdzie doszło do tragedii. Na ten moment na oficjalnych stronach policji oraz Prokuratury Rejonowej w Głogowie brak s...