Przejdź do głównej zawartości

Góra bez nut: kto zgubił melodię Dni Góry?

Helena Vondráčková - Malovaný džbánku, Zenon Martyniuk - Przez twe oczy zielone i Skolim - Wyglądasz idealnie. To utwory, których na pewno nie usłyszymy na Dniach Góry 2025.


Gdy inne miasta już od dawna drukują plakaty swoich muzycznych spektakli, w Górze słychać jedynie echo niepewnych obietnic i półśmiałych propozycji. Nowa dyrektorka domu kultury – prawdziwa czarodziejka terminów i niejasnych priorytetów – zdaje się kierować festiwalem według własnej, unikalnej filozofii „czekaj i zobacz”. Niestety, zamiast obiecanego muzycznego eldorado, mieszkańcom pozostaje jedynie gorzka nuta niedoinformowania.

Na stronie www górowskiego DK panuje atmosfera rodem z surrealistycznego kabaretu – zamiast konkretów widzimy chaos, a zamiast listy zaproszonych gwiazd, pojawia się pustka równie wielka, jak lista płatnych zajęć w publicznej instytucji. Podczas gdy kolejne miasta dumnie prezentują gwiazdy estrady, Góra zdaje się zapominać, że festiwal muzyczny to nie tylko zbiór przypadkowych dźwięków, lecz przemyślany program. Może to efekt artystycznego eksperymentu, gdzie celowo odrzuca się wszelkie schematy, ale mieszkańcy wolą mieć choć odrobinę pewności, że ich dom kultury nie zamieni się w teatr absurdu.

Sceptycy już zaczynają żartować, że plan spotkania artystów przypomina bardziej scenariusz do czarnej komedii niż profesjonalną agendę kulturalną. Kto wie, czy zamiast koncertowych niespodzianek usłyszymy tam kiedyś koncert ciszy? Jedno jest pewne: tam, gdzie inne miasta stawiają na jasność i transparentność, w Górze zapanowała metoda „kto pierwszy, ten lepszy… albo przynajmniej taki się wydaje na pierwszy rzut oka”.

Mieszkańcy coraz głośniej domagają się odpowiedzi – nie tylko na pytanie, kto wystąpi na scenie, ale przede wszystkim, czy kultura w Górze ma jeszcze jakąś nadzieję na renesans, czy też stanie się tylko anegdotą opowiadaną przy kubku kawy. W obliczu nadchodzących Dni Góry 2025 pozostaje nam czekać i obserwować, czy nowa dyrektorka zdoła przemienić tę kulturalną burzę w prawdziwy festiwal artystycznych odkryć, czy też ugruntuje sobie status mistrzyni zagubionych harmonii.

Na razie scena pozostaje pusta, a jedyne dźwięki, jakie docierają do uszu mieszkańców, to echo niespełnionych obietnic i nutka ironii – zupełnie jak w najlepszym kabarecie, gdzie śmiech miesza się z niedowierzaniem. Czyżby Góra miała stać się miejscem, gdzie nawet cisza nabiera nowego, artystycznego znaczenia? Czas pokaże, czy rewolucja kulturalna w Górze zdoła przebić się przez mgłę niejasności, czy pozostanie jedynie kolejnym epizodem w kronikach nieudolnych prób nowoczesnego zarządzania kulturą.

Komentarze

  1. Kolejny żenujący artykuł. Naprawdę o to w tym blogu chodzi? Żeby był?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Gdzie ratunek, tam strach: Mieszkańcy Góry mówią dość!

W odpowiedzi na liczne reakcje naszych czytelników po pierwszej publikacji dotyczącej skandalicznych zachowań lekarza pogotowia ( artykuł po kliknięciu tutaj ), postanowiliśmy kontynuować temat. Głos mieszkańców Góry ukazuje przerażający obraz systematycznych zaniedbań, braku empatii i nieodpowiedzialnego podejścia tego lekarza, który wielokrotnie narażał pacjentów na poważne konsekwencje zdrowotne. "Po ch** tu przyjechałem?" – relacje strażaka Jedna z najbardziej szokujących relacji pochodzi od strażaka, który uczestniczył w interwencji przy wypadku busa. Kierowca prawdopodobnie zasnął za kierownicą, wjeżdżając do głębokiego rowu. Poszkodowany, ważący około 150 kg, był splątany i miał problem z logicznymi odpowiedziami. Gdy na miejsce przyjechała karetka, lekarz wszedł i zapytał pacjenta, co się stało. Gdy ten odpowiedział, że nie wie, lekarz wykrzyknął:  "To po ch*j ja tu przyjechałem?!"  Strażacy byli w szoku, gdy usłyszeli takie słowa od osoby, która powinna być...

„Lekarz” na wyjeździe, czyli gdy ratunek staje się farsą

Kiedyś mówiono, że karetka pogotowia to ostateczna deska ratunku. W przypadku pewnego „doktora” z Góry, wielu mieszkańców uważa, że jest to deska, która tonie razem z pacjentami. Mowa o lekarzu, który, jak wynika z licznych skarg przekazywanych sobie w dyskusjach przy świątecznym stole, zamiast ratować, bagatelizuje życie i zdrowie ludzi, a czasem wręcz kpi z pacjentów. „Dokładnie przez tego lekarza moja mama zmarła”  – pisze na jednym z lokalnych forów Barbara Izdebska. To tylko jedna z wielu historii, które ukazują, że pan doktor ma nie tylko problem z empatią, ale także z elementarnymi standardami etyki lekarskiej. Edyta PB, kolejna mieszkanka Góry, w gorzkich słowach opisuje swoje doświadczenie: „Nie umie podjąć diagnozy, a przy tym obraża pacjentów i rodzinę. Mojej mamie zaproponował przeszczep serca od konia. Kompletny brak etyki lekarskiej. Piszcie ludzie skargi, może wspólnymi siłami coś zdziałamy.” Trudno nie odnieść wrażenia, że opisywany lekarz traktuje swoje obowiązki b...

Informatorzy: podejrzany to ...

Pojawiają się nowe informacje w sprawie sobotniego (14 czerwca) zabójstwa 50-letniego mężczyzny, do którego doszło na ul. Poznańskiej w Górze. Jak ustalił portal DGR24, osobą podejrzewaną o dokonanie ataku jest 33-letni Piotr B. — tak twierdzą niezależni informatorzy, znający kulisy sprawy. Przypomnijmy — do tragedii doszło podczas spotkania towarzyskiego. Według ustaleń policji i prokuratury, między dwoma mężczyznami doszło do ostrej wymiany zdań, po czym 33-latek ugodził 50-latka ostrym narzędziem. Cios okazał się śmiertelny, mimo szybkiej reakcji służb ratunkowych. Sprawca został zatrzymany przez funkcjonariuszy, był pijany — ma zostać przesłuchany po wytrzeźwieniu. Choć policja i prokuratura oficjalnie nie podają jeszcze danych podejrzanego, wiele wskazuje na to, że chodzi o znanego lokalnie Piotra B. – jego nazwisko przewija się wśród świadków i mieszkańców osiedla, gdzie doszło do tragedii. Na ten moment na oficjalnych stronach policji oraz Prokuratury Rejonowej w Głogowie brak s...