Ryczeń – spokojna, malownicza wieś, gdzie odgłosy kogutów o poranku są największą sensacją dnia. Aż tu nagle... skandal! W nocy z 16 na 17 lutego nieznany sprawca dokonał haniebnego aktu – usmarował srebrny samochód przed blokiem numer 54 podejrzaną brązową substancją. Miejscowi detektywi-amatorzy, po wstępnej analizie, spekulują: czy to kał? Pasztet? A może... groźniejsza maź o nieznanym pochodzeniu?
Sołtys, wstrząśnięty, lecz nie zmieszany, natychmiast zareagował. Opublikował pilny komunikat, który, jak wiadomo, w Ryczeniu ma siłę dekretu prezydenckiego. „Bardzo nieprzyjemna sytuacja” – te dramatyczne słowa odbiły się szerokim echem w całej wiosce. Ostatni raz takie poruszenie miało miejsce, gdy Jurek zgubił klucze od milicyjnej suki.
Mieszkańcy, uzbrojeni w czujność i latarki, rozpoczęli śledztwo. – „Nikt nic nie widział, ale wszyscy coś wiedzą” – mówi pani z parteru, podkreślając, że podejrzane hałasy dochodziły od strony przystanku. Pan X, samozwańczy ekspert od kryminalistyki, twierdzi, że w tej sprawie wyraźnie czuć rękę recydywisty. – „To nie pierwszy raz! Już kiedyś ktoś podrzucił mi puste opakowanie po kefirze pod drzwi” – dodaje z przejęciem.
Nie brak też teorii spiskowych. Według niektórych to może być rytuał tajemniczej sekty „Brudnych Łap”, według innych – wendetta na tle sąsiedzkim. Jeszcze inni twierdzą, że to test nowej formy zabezpieczenia przed złodziejami – w końcu kto ukradnie samochód wysmarowany nieznaną substancją?
Co dalej? Czy sprawca sam się ujawni? Czy może czeka nas eskalacja i kolejne auta zostaną pokryte enigmatyczną mazią? Jedno jest pewne – Ryczeń nie zazna spokoju, dopóki tajemniczy Smarownik nie zostanie ujęty!
Tymczasem sołtys apeluje: jeśli ktokolwiek posiada informacje, proszony jest o ich przekazanie. Bo przecież w Ryczeniu nie pozwolimy, by maziste zło zatriumfowało!
fot. Sołectwo Ryczeń
Jeszcze większe gówno niedługo będzie w okf. Zmierza tam kolejny potrzebujący pracy startujący z listy PO do samorządu. Były trener wszechczasów 💪
OdpowiedzUsuńBędziemy pilnować
OdpowiedzUsuńChyba autor nie bardzo wie, o którym bloku mowa…. Bo ani przystanku ani recydywisty nie ma w tej okolicy
OdpowiedzUsuń