Przejdź do głównej zawartości

Czas przeanalizować skalę korepetycji z języka angielskiego

W ostatnich latach zjawisko masowych korepetycji z języka angielskiego stało się normą zarówno w górowskich szkołach podstawowych, jak i średnich. Uczniowie coraz częściej decydują się na dodatkowe zajęcia, ponieważ poziom nauczania w szkołach nie zapewnia im wystarczających umiejętności do swobodnego porozumiewania się w tym języku. Władze gminne, odpowiedzialne za szkoły podstawowe, oraz powiatowe, zarządzające szkołami średnimi, powinny przeprowadzić dokładne analizy, aby ustalić skalę tego problemu i jego przyczyny.


System, który uczy pod egzamin, a nie pod praktykę

Głównym problemem obecnego modelu nauczania języka angielskiego jest jego nastawienie na przygotowanie do egzaminów, zamiast na praktyczne użycie języka w życiu codziennym. Szkolne lekcje często koncentrują się na gramatyce, schematycznych ćwiczeniach i wypełnianiu luk w testach, zamiast na rzeczywistej komunikacji. Tymczasem nauka języka wymaga przede wszystkim regularności oraz ćwiczenia umiejętności mówienia, słuchania i czytania w naturalny sposób.

Nie każdy uczeń uczy się w takim samym tempie. Niektórzy wymagają większej intensywności zajęć, inni indywidualnego podejścia. Niestety, standardowe zajęcia w szkołach nie uwzględniają tych różnic, przez co wielu uczniów nie radzi sobie z nauką w tradycyjnej formie grupowej.

Czy korepetycje to dowód na nieskuteczność systemu?

Nie można ignorować faktu, że gdyby szkolny system nauczania języka angielskiego był skuteczny, uczniowie nie potrzebowaliby tak powszechnie korepetycji. Czyż nie jest to wystarczający dowód na to, że obecny model nie działa? Prywatne lekcje, często prowadzone w małych grupach lub indywidualnie, pozwalają na lepsze dostosowanie poziomu nauczania do potrzeb ucznia i skupienie się na praktycznych aspektach języka.

Lokalne władze oświatowe powinny podjąć działania, aby zdiagnozować rzeczywisty poziom znajomości języka angielskiego wśród uczniów oraz określić, jak duża część z nich korzysta z korepetycji. Jeśli wyniki pokażą, że większość uczniów potrzebuje dodatkowych zajęć poza szkołą, będzie to jednoznaczny sygnał, że reforma sposobu nauczania języka angielskiego jest konieczna.

Co można zrobić?

  1. Przeprowadzenie badań – należy zebrać dane na temat liczby uczniów korzystających z korepetycji oraz przyczyn, dla których decydują się na dodatkowe lekcje.

  2. Zmiana podejścia do nauczania – zamiast skupiać się na testach, lekcje powinny kłaść nacisk na komunikację, konwersacje i praktyczne zastosowanie języka.

  3. Indywidualizacja nauczania – stworzenie elastycznych grup o różnym poziomie zaawansowania oraz wykorzystanie nowoczesnych metod, takich jak nauka przez interakcję, gry językowe czy zajęcia z native speakerami.

  4. Zwiększenie liczby godzin języka angielskiego – po poprzez wprowadzenia kółek dla zainteresowanych językiem.

  5. Szkolenie nauczycieli – tak, aby mogli skutecznie wdrażać nowe metody nauczania.

System edukacji powinien dążyć do tego, by nauka języka angielskiego w szkołach była na tyle skuteczna, aby uczniowie nie musieli szukać pomocy poza placówką. Dopóki jednak korepetycje są powszechne, dopóty można uznać, że system zawodzi. Czas na zmiany!

Komentarze

  1. Weryfikacja następuje gdy jedziesz do Anglii do pracy i twoja znajomość 16 czasów może iść do ass :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Problem masowych korepetycji istnieje również jeżeli chodzi o nauczanie matematyki. Tu jest plaga. Bywa tak że 100% uczniów danej klasy musi pobierać prywatne lekcje a szkoły chwalą się później osiągnięciami uczniów, którzy za grupę pieniądze rodziców uzupełniają braki edukacyjne.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Gdzie ratunek, tam strach: Mieszkańcy Góry mówią dość!

W odpowiedzi na liczne reakcje naszych czytelników po pierwszej publikacji dotyczącej skandalicznych zachowań lekarza pogotowia ( artykuł po kliknięciu tutaj ), postanowiliśmy kontynuować temat. Głos mieszkańców Góry ukazuje przerażający obraz systematycznych zaniedbań, braku empatii i nieodpowiedzialnego podejścia tego lekarza, który wielokrotnie narażał pacjentów na poważne konsekwencje zdrowotne. "Po ch** tu przyjechałem?" – relacje strażaka Jedna z najbardziej szokujących relacji pochodzi od strażaka, który uczestniczył w interwencji przy wypadku busa. Kierowca prawdopodobnie zasnął za kierownicą, wjeżdżając do głębokiego rowu. Poszkodowany, ważący około 150 kg, był splątany i miał problem z logicznymi odpowiedziami. Gdy na miejsce przyjechała karetka, lekarz wszedł i zapytał pacjenta, co się stało. Gdy ten odpowiedział, że nie wie, lekarz wykrzyknął:  "To po ch*j ja tu przyjechałem?!"  Strażacy byli w szoku, gdy usłyszeli takie słowa od osoby, która powinna być...

„Lekarz” na wyjeździe, czyli gdy ratunek staje się farsą

Kiedyś mówiono, że karetka pogotowia to ostateczna deska ratunku. W przypadku pewnego „doktora” z Góry, wielu mieszkańców uważa, że jest to deska, która tonie razem z pacjentami. Mowa o lekarzu, który, jak wynika z licznych skarg przekazywanych sobie w dyskusjach przy świątecznym stole, zamiast ratować, bagatelizuje życie i zdrowie ludzi, a czasem wręcz kpi z pacjentów. „Dokładnie przez tego lekarza moja mama zmarła”  – pisze na jednym z lokalnych forów Barbara Izdebska. To tylko jedna z wielu historii, które ukazują, że pan doktor ma nie tylko problem z empatią, ale także z elementarnymi standardami etyki lekarskiej. Edyta PB, kolejna mieszkanka Góry, w gorzkich słowach opisuje swoje doświadczenie: „Nie umie podjąć diagnozy, a przy tym obraża pacjentów i rodzinę. Mojej mamie zaproponował przeszczep serca od konia. Kompletny brak etyki lekarskiej. Piszcie ludzie skargi, może wspólnymi siłami coś zdziałamy.” Trudno nie odnieść wrażenia, że opisywany lekarz traktuje swoje obowiązki b...

Informatorzy: podejrzany to ...

Pojawiają się nowe informacje w sprawie sobotniego (14 czerwca) zabójstwa 50-letniego mężczyzny, do którego doszło na ul. Poznańskiej w Górze. Jak ustalił portal DGR24, osobą podejrzewaną o dokonanie ataku jest 33-letni Piotr B. — tak twierdzą niezależni informatorzy, znający kulisy sprawy. Przypomnijmy — do tragedii doszło podczas spotkania towarzyskiego. Według ustaleń policji i prokuratury, między dwoma mężczyznami doszło do ostrej wymiany zdań, po czym 33-latek ugodził 50-latka ostrym narzędziem. Cios okazał się śmiertelny, mimo szybkiej reakcji służb ratunkowych. Sprawca został zatrzymany przez funkcjonariuszy, był pijany — ma zostać przesłuchany po wytrzeźwieniu. Choć policja i prokuratura oficjalnie nie podają jeszcze danych podejrzanego, wiele wskazuje na to, że chodzi o znanego lokalnie Piotra B. – jego nazwisko przewija się wśród świadków i mieszkańców osiedla, gdzie doszło do tragedii. Na ten moment na oficjalnych stronach policji oraz Prokuratury Rejonowej w Głogowie brak s...