Wczorajsza sesja Rady Miejskiej Góry mogłaby spokojnie konkurować z najlepszymi odcinkami „Ucha Prezesa” albo „Familiady”. Tyle że zamiast Karola Strasburgera mieliśmy 14 radnych i jednego burmistrza – Tadeusza Juskę. I zamiast żartów z kartki – żarty z prawa. Zagadka wieczoru: co się dzieje, gdy radni nie ufają burmistrzowi, ale dają mu absolutorium? Otóż... nic się nie dzieje. W Górze – wszystko gra. Wczoraj burmistrz Tadeusz Juska dostał absolutorium jak pacjent numerek w przychodni – szybko, jednogłośnie. 14 głosów „za” , jedna osoba nieobecna, a ręce unosiły się w górę niczym na koncercie Zenka Martyniuka. Ale chwilę wcześniej... ci sami radni stwierdzili, że burmistrzowi jednak nie ufają . Bo jak inaczej nazwać wynik głosowania nad wotum zaufania: 6 za, 6 przeciw, 2 wstrzymujące się . I tu zaczyna się prawdziwy kabaret – znany również jako „Samorząd na Opak” . Zaufania brak, ale absolutorium? Czemu nie! To trochę jakby: nauczyciel powiedział uczniowi: ...
Bezkompromisowa kronika gminy Góra